Month: Maj 2014

OD TALENT SHOW DO PUDELKA

Moje ostatnie dwa tygodnie, to okres dość intensywnej nauki do sesji… skrypt, testy, zaliczenia i prace pisemne pochłonęły mnie całkowicie. Oczywiście, jak przystało na prawdziwą studentkę, żebym do tej nauki się w ogóle zabrała musiałam jeszcze zrobić milion innych rzeczy. No tak… jak to mówią moi koledzy: „ jeszcze tylko pozamiatam pustynię i mogę zacząć się uczyć” 😉 Ja co prawda na pustyni nie byłam, ale za to przewertowałam cały Internet od deski do deski. Obok moich ukochanych talent show też nie przeszłam obojętnie ;), szczególnie teraz, gdy telewizja obfituje w huczne finały. Wtedy naszła mnie pewna refleksja, którą postanowiłam się z Wami podzielić.

Talent show to chyba najchętniej oglądany przez widzów rodzaj programu rozrywkowego. W ciągu ostatnich 10 lat powstało ich tyle, co grzybów po deszczu. Czy to dobrze? Według mnie tak. Wielu ludzi nie ma czasu, by regularnie chodzić do kina, teatru, filharmonii, czy na zwykły koncert podrzędnego zespołu. Nasze telewizyjne programy rozrywkowe sprawiają, że nie tylko nie trzeba wychodzić z domu, ale też siedząc w wygodnym fotelu można wybrać dla siebie, to co nam najbardziej odpowiada. Oczywiście w żaden sposób nie wolno porównywać tu przeżyć estetycznych doznanych w czasie koncertu ulubionego wokalisty, z jego coverami wykonanymi przez uczestników-amatorów w telewizyjnym show. Nie o ten aspekt jednak mi chodzi.

Przy okazji wielkiego finału mojego ukochanego Voice of Poland przebiegła mi przez głowę jedna myśl. Czy jeszcze kiedyś zobaczymy, jak Juan Carlos Cano (zwycięzca ostatniej edycji) śpiewa na polskiej ziemi? Czy Sachiel (hip-hopowi zwycięzcy tegorocznej edycji Must be the music) odniesie taki sukces LemOn i Enej? A może w końcu doczekamy się powrotu słodkiej Ali Janosz z pierwszej edycji Idola? No właśnie… i tu pojawia się problem. Większość zwycięzców wielkich telewizyjnych formatów przeżywa swoje 5 minut tak szybko, jak szybko pojawili się w ekranach naszych telewizorów. Czas trwania programu to na pewno wielka szansa… wywiady, występy, układy, fotki na ściankach no i oczywiście pierwsze artykuły na portalach plotkarskich. I co potem? Sława przemija, głos o nich milknie.

herbut

https://www.facebook.com/band.lemon?fref=photo LemOn i Maja Gawłowska w finale VoP

Często w gronie znajomych słyszę takie komentarze odnośnie uczestników talent show: „och, jest taki piękny. nie umie śpiewać, ale musi wygrać”, albo „brzydko tańczy, ale ma ładne ciałko. zagłosuję”. Oglądając tego typu programy powinniśmy podchodzić do nich z lekkim dystansem. Przyznam szczerze, że zazwyczaj mam swoich faworytów i nie ukrywam, że często talent idzie w parze z urodą, co bez dwóch zdań jest dużym plusem. Trzeba jednak pamiętać o formacie programu. Jeśli jest to program wokalny, niech zwycięzcą będzie ten, kto faktycznie śpiewać potrafi, a my jako Polacy nie będziemy wstydzić się za jego zagraniczne występy. Jeśli mamy program taneczny, niech wygra ten, kto potrafi tańczyć i czerpie z tego wielką satysfakcję, a nie ten, kto zrobi dwa kroki, zakręci tyłeczkiem, a na koniec pokaże pół szpagat, bo cały to już dla tancerza zbyt wiele. W efekcie zdobędzie zwycięstwo, bo pokochały go nastolatki. To nic, że nie zobaczymy go już więcej, bo tańczy, jak po kieliszku na imieninach u cioci, a kiedy powie coś do mediów, wszystkim odbiera głos, prawie jak po wypowiedzi Piotra Żyły 😉

Dużym problemem jest chyba to, że programy talent show zmieniły swoją formę. Wydaje mi się, że ludzie coraz częściej idą tam nie po to, by spełnić swoje prawdziwe marzenia, ale po to, by zwyczajnie się pokazać, a przy tym zarobić niezłą kasę. Przykładem może być Sonia Wesołowska, która dzięki udziałowi w programie Top Model kilka lat temu, dziś została nową wodzianką Kuby Wojewódzkiego. Wydaje mi się, że w polskich talent show brakuje takich osób jak Dawid Podsiadło, czy Igor Herbut – młodzi, zdolni, skromni, sympatyczni, dojrzali, ale z pewną wizją swojej przyszłości, opartej niekoniecznie na wielkiej sławie, ale na pewno na realizacji swoich marzeń.

To co mnie najbardziej denerwuje to tzw. „głosowanie na sensację”. Zauważyłam, że widzowie kochają ckliwe opowiastki z życia uczestników. Przecież to takie wzruszające, kiedy słyszymy, że jedna z uczestniczek wychowywała się samotnie, a druga zawsze marzyła o karierze, ale nie miała szansy rozwoju, bo wychowywała się w małej wiosce no i pozostała już tą szarą myszką z prowincji niczym Paulina Papierska (zwyciężczyni pierwszej edycji Top Model)…. Tak, ja rozumiem, że są to czyjeś osobiste przeżycia i z pewnością mają dziś wpływ na dalszą karierę, ale po co mówić o tym głośno? Chyba tylko po to, by wzbudzić litość u widzów, jurorów, trenerów, Bóg jeden wie kogo jeszcze… Przecież to w żaden sposób nie doda im talentu, ale jak się okazuje sympatii tak… Okazuje się, że takie historie są pożywką dla mediów, które z wielką chęcią piszą o tym wielkie artykuły, a co zadziwia bardziej – ludzie wręcz kochają je czytać!

paulina

https://demotywatory.pl/2586908/-Jak-jest-szara-myszka-po-angielsku

Przyznam szczerzę, że ja trochę nie rozumiem tych sezonowych fascynacji. Wychodzę z założenia, że jeśli mam swojego faworyta, nie przestaję być jego fanką z chwilą zakończenia programu. Wciąż kibicuję, obserwuję jego drogę i wspieram jak mogę. O wielu artystach się zapomina, jeśli nie pisze się o nich w prasie, Internecie, nie mówi w telewizji i na Pudelku 😉 Czy tylko o tę rozpoznawalność będzie teraz chodziło w naszych polskich programach? Oby nie.

Dziś wielki finał X Factor. Choć poziom tegorocznej edycji znaaaacznie odstaje, od wcześniejszych, to trzymam kciuki za wszystkich finalistów i życzę im, by koniec programu był początkiem wielkiej kariery w świecie show biznesu! 😉 Marta Bijan – do boju! 😉

A na koniec mój ulubieniec – Mateusz Ziółko, zwycięzca III edycji The Voice of Poland

4 NAJLEPIEJ ZARABIAJĄCYCH NASTOLATKÓW

Witajcie. Dzisiejszy post będzie kontynuacją cyklu „młodzi, piękni, utalentowani”. Mieliśmy już Dawida Kwiatkowskiego, Natalię Szroeder i Roksanę Pindor – wszyscy reprezentujący branżę muzyczną. Teraz przyszedł czas na środowisko aktorskie i tych najmłodszych.

Producenci polskich seriali coraz chętniej angażują do swoich projektów młode osoby. Wydaje mi się, że jest to bardzo dobry zabieg. Okazało się, że filmy i seriale z dziećmi w rolach głównych są odbierane dużo lepiej niż pozostałe. Myślę, że mali aktorzy są dużo bardziej autentyczni i potrafią przekazać widzom szczere emocje. Wielu z nich zapewne nie zdaje sobie sprawy z tego, że mają coś „zagrać”, oni najzwyczajniej w świecie pokazują siebie, posługując się tylko konkretnym dialogiem. W tym właśnie tkwi chyba cały sukces. Zresztą… kto nie kochał przedsiębiorczego Filipka z „Rodziny zastępczej”, czy słodkiej Zuzi z „Niani”? 😉

Mali aktorzy, poza tym, że są uwielbiani przez rzeszę widzów, stają się też ulubieńcami producentów. Nie tylko nie marudzą i nie narzekają, jak rozkapryszona Anna Mucha, ale też dają niesamowity zastrzyk energii na planach zdjęciowych. Nierzadko są również bardziej zdyscyplinowani niż niejedna wielka gwiazda. Jak się okazuje, nasi mali bohaterowie za jeden dzień zdjęciowy otrzymują niemałą sumkę. Kwota waha się między 1.5 tys. a 4 tys. zł. Zaznaczam, że jedna seria polskiego serialu ma zazwyczaj minimum 13 odcinków. Zakładając, że aktor zagra w każdym, za miesiąc pracy jest w stanie zarobić przynajmniej 6-7 razy więcej niż przeciętny Polak z doświadczeniem. 😉 Oto czwórka najlepiej zarabiających dzieciaków…

1. Julia Wróblewska

To 16-letnia blondynka, która 8 lat temu zadebiutowała rolą Michaliny w komedii romantycznej Ryszarda Zatorskiego „Tylko mnie kochaj”. Już jako 8-letnia dziewczynka zagrała u boku takich gwiazd, jak Maciej Zakościelny, Agnieszka Grochowska, czy Agnieszka Dygant i to od razu na wielkim ekranie! Dzięki tej roli, mała Julka zyskała rzeszę zwolenników.

Jakiś czas po spektakularnym sukcesie dziewczynki, propozycje nowych ról posypały się, jak lawina. Młoda aktorka pojawiła się więc w takich serialach, jak:

– „Magda M”
– „Rodzina zastępcza”
– „Determinator”
– „Naznaczony”

Jeśli chodzi o seriale, od 2006 roku wciela się w postać Zosi, w najpopularniejszym polskim serialu „M jak miłość”, gdzie w porównaniu do wyżej wymienionych pozycji, gra tu kluczową rolę. Mimo udziału w wielu serialowych produkcjach, jej kariera na wielkim ekranie wcale się nie skończyła. Dwa lata temu zagrała w dwóch kultowych komediach – „Listy do M” oraz „Och Karol 2”. Nieco później mogliśmy oglądać ją w filmie

– „Vocuus”
– „Piątej porze roku”
– „Domu na końcu drogi”

Sporo, jak na 16-letnią dziewczynkę 😉 Okazuje się, że Julka świetnie radzi sobie nie tylko, jako młoda aktorka. Wykorzystując swoje umiejętności miała też okazje brać udział w różnych kampaniach reklamowych i spotach telewizyjnych. Była twarzą dziecięcej marki odzieżowej Coccobello, KinderZone, ale też prezentowała dziecięce ciuszki na pokazie Evy Minge 😉 W tym roku pojawiła się też w klipie Libera i Mateusza Grędzińskiego do piosenki „Czarne Chmury”. Wróblewska za rolę w „M jak miłość” dostaje obecnie 4 tys. zł. za DZIEŃ ZDJĘCIOWY (!) W internecie pojawiły się też plotki, jakoby młoda aktorka zarabiała 40 000 zł miesięcznie, co może być prawdą. Jak się okazuje mama Julki odkłada zarobione pieniądze na konto córki, by w przyszłości mogła wyjechać do Francji i tam studiować aktorstwo.

Portal Filmweb daje Julce 6,3/10 pkt., a Wy co sądzicie?

julkahttps://www.facebook.com/juliawroblewska/photos_stream

2. Maciej Musiał

Najpopularniejszy polski maturzysta i ulubieniec wszystkich nastolatek 😉 Przyznam szczerze, że jest jedną z tych medialnych osób, które wzbudzają we mnie wielki podziw. Tak, tak… podziw. Czemu? Właśnie dzięki temu, że jako 19-latek osiągnął sukces większy niż niejeden polski artysta. Maciek jest nie tylko idolem gimnazjalistek, ale przede wszystkim zwyczajnym nastolatkiem, który ciężką pracą zdobył uznanie widzów, kolegów po fachu no i osiągnął wielką karierę w bardzo krótkim czasie. Co więcej, wcale nie zapowiada się na to, by Musiał zmienił plany 😉 Maciej jest nie tylko aktorem filmowym, ale też dubbingowym i teatralnym. Oto filmy i seriale, w których zagrał:

– Mój biegun (jako Janek Mela)
– Dom na końcu drogi
– Offline
– Baby są jakieś inne
– Futro

– Prawo Agaty
– Krew z krwi
– Ja to mam szczęście
– Hotel 52
– Rodzinka pl.
– Ranczo
– Nowa
– Ludzie Chudego
– Ojciec Mateusz
– Hotel pod żyrafą i nosorożcem
– Prawo miasta
– Plebania

maciejhttps://www.facebook.com/pages/Maciej-Musia%C5%82/197907713569883?fref=ts

Od 2013 roku Maciek jest również piątym reporterem w muzycznym show „The voice of Poland”. Tak swoją drogą, Musiał w duecie z Kammelem prezentuje się fantastycznie. Ja podziwiam Maćka głównie za jego wielką swobodę i luz, który pokazuje w programie, szczególnie w odcinkach na żywo, ale też za wielki profesjonalizm, co widać na każdym kroku. Praca Musiała dostała dostrzeżona również przez innych. W tym samym roku zdobył on nagrodę Róże Gali 2013 w kategorii Debiut za udział w VoP oraz rolę Jaśka Meli w filmie „Mój biegun”.
Za rolę w Tomka Boskiego w „Rodzince pl” aktor zarabiał 3000 zł za dzień zdjęciowy, z czego wynika, że za cały sezon serialu dostaje ok. 60 tysięcy złotych. To nie wszystko. Za kampanię reklamową jednej z sieci komórkowych, gdzie występuje razem z serialową rodzinką, Musiał otrzymał 150 tysięcy złotych, zaś za prowadzenie różnego rodzaju eventów potrafi zgarnąć nawet 20 tysięcy. Ech… nic tylko iść na aktorstwo 😉

Filmweb przyznaje mu 6,1/10 pkt. Ja uważam, że zasługuje przynajmniej na mocne 7! 😉

3. Krystian Domagała

Bez dwóch zdań mój ulubieniec! 😉 To 13-letni gwiazdor „M jak miłość”, wcielający się w rolę Mateusza Mostowiaka. Do tej pory jest to jedyna poważna rola chłopca, ale trzeba przyznać, że robi to znakomicie. W serialu pojawił się mając zaledwie kilka miesięcy. Nikt nie spodziewał się, że zostanie tu na stałe. Wbrew pozorom Krystian w życiu prywatnym nie jest tak przebojowy i odważny, jak serialowy Mateusz. Na co dzień jest normalnym chłopcem, który uwielbia grać w piłkę z kolegami, w wolnym czasie ogląda mecze piłki nożnej i jest wielkim fanem Roberta Lewandowskiego. Krystian świetnie dogaduje się nie tylko z najmłodszymi aktorami na planie, ale i z tymi bardziej doświadczonymi. Kacper Kuszewski i Teresa Lipowska są dla niego wzorem do naśladowania. Jak sam twierdzi, jest jeszcze młody i nie wie, czy chce zostać w przyszłości aktorem. Obecnie nie chodzi na żadne kursy, czy zajęcia aktorskiej, ale to może się zmienić. Choć aktor nie ma jeszcze sprecyzowanego planu na przyszłość, kwota jaką zarabia z pewnością nie zniechęci go do aktorstwa, gdyż za miesiąc pracy na planie trzynastolatek dostaje 10 tysięcy złotych.

Ocena Filmwebu: 6,8/10 pkt

mateuszhttps://www.facebook.com/Domagala.Krystian?fref=ts

4. Mateusz Pawłowski

Ten mały gentleman skradł mi serce już jakiś czas temu. 😉 Ma zaledwie 10 lat, a zdążyły pokochać go miliony. Podobnie do Krystiana Domagały, słynie z jednego serialu. Ostatnio można było go zobaczyć również w reklamach jednej z sieci komórkowych. Do „Rodzinki pl” Mateusz trafił przez przypadek. Pewnego dnia, jego rodzicom „wpadło w ręce” ogłoszenie o roli najmłodszego syna państwa Boskich. Po konsultacjach z synem zdecydowali się zabrać go na casting. Okazało się, że chłopiec pasuje idealnie! Jako 6-latek wzbudził sympatię producentów głównie swoją naturalnością, żywiołowością, bezpośredniością no i przede wszystkim urokiem osobistym. Kto nie pokochał charakterystycznego uśmiechu małego Kacperka? 😉 Tak naprawdę Mateusz nigdy wcześniej nie miał styczności z kamerą. Wyjątkiem był występ w „Mini szansie”, gdzie wystąpił w odcinku z zespołem De Mono. Mimo, że przez udział w nagraniach „rodzinki” chłopiec często opuszczał przedszkole, nie miał wielkich zaległości. Dzięki pracy na planie nauczył się czytać, no i wyćwiczył też umiejętności zapamiętywania poprzez słuch. Jego stawka za dzień zdjęciowy waha się między 1,5 tys. a 2,5 tys. złotych.

Nota od Filmwebu: 8,1/10 pkt. W pełni zasłużone!

TRENERKA FITNESS – KOBIETA SUKCESU

Po wielu latach oczekiwań, prosto z Zachodu, dotarła do Polski moda na bycie fit. Dziś każdy (niezależnie od płci, wieku i innych czynników), dosłownie KAŻDY chce być piękny, gładki i powabny 😉 Przede wszystkim młodzi ludzie masowo zapisują się na fitness, siłownię, basen, zumbę, czy też uprawiają jogging. Wielu z nich coraz chętniej bierze też udział w różnego rodzaju kursach na trenerów fitness, dietetyków itp. Ja osobiście uważam, że to świetna inicjatywa. Dzięki temu, może choć w niewielkim stopniu poprawi się tryb życia przeciętnego mieszkańca Polski, a największą nagrodą dla dziecka nie będą już chipsy z czekoladą, ale owoce.

Oczywiście żeby te wszystkie zasady wprowadzić w życie potrzeba autorytetów. Jedni ćwiczą z energiczną Mel B, inni odpalają stare kasety Cindy Crawford, a pozostali tworzą własne sesje treningowe dopasowane do swoich potrzeb. Jest jeszcze jedna, największa grupa osób, a mianowicie zwolennicy „trenerki wszystkich Polek” – Ewy Chodakowskiej.

Bohaterka mojego dzisiejszego posta to – nie zawaham się powiedzieć – celebrytka z najwyższej póki. Dlaczego? A mianowicie dlatego, że swoją karierę zbudowała od zera, całkowicie sama. O takich ludziach TRZEBA mówić głośno! 😉 Chodakowska stworzyła nie tylko własną markę, ale też wzbudziła zaufanie większości Polek, które dążą do poprawy swojego wyglądu i lepszego życia. Poznajcie więc jej historię.

Ewa Chodakowska to 32-letnia trenerka fitness, która w ciągu ostatniego roku zrobiła większą karierę niż niejedna polska gwiazda. Niezwykle ciekawe jest to, że kobieta nigdy wcześniej nie marzyła o tym, żeby zostać trenerką personalną. Od zawsze kochała sport i był on nieodłączną częścią jej życia, ale nie wiązała z nim swojej przyszłości. Ewa długo nie potrafiła znaleźć swojej drogi, dlatego też przez jakiś czas interesowała się stosunkami międzynarodowymi, fotografią, aktorstwem, aż stanęło na sporcie. Podczas studiów zrobiła kilka kursów fitness tylko po to, by poszerzyć swoją wiedzę w tym temacie. Żaden z kursów nie zaspokoił jednak potrzeb Ewy, dlatego trenerka zaczęła samodzielnie tworzyć kombinacje różnych ćwiczeń i układów. W wywiadzie dla natemat.pl, Chodakowska mówi o swoich ćwiczeniach tak:

„To musiało być coś, co po zakończeniu programu sprawia, że dobrze się czuję, przede wszystkim psychicznie. Nigdy nie porwałam się na myśl, że moje rozwiązania mogą też przypaść komuś do gustu. Każdy program, jaki układałam, angażował całe ciało, jak najwięcej partii mięśniowych w jednym ćwiczeniu. Sprawiał, że moja kondycja fizyczna wskakiwała na coraz to wyższy poziom.”

ewahttps://www.facebook.com/chodakowskaewa?fref=photo

W pewnym momencie zdecydowała również, że musi odpocząć od Polski, dlatego wyjechała na dwa lata do deszczowej Anglii. Ten klimat nie przypadł jej do gustu, więc ponownie wyruszyła w drogę, tym razem do Grecji. Tam też ukończyła Akademię Pilatesu. Wielu ludzi zadaje sobie pytanie jaki jest klucz do sukcesu Ewy. Trenerka w porównaniu do innych koleżanek po fachu trzyma się jednej bardzo ważnej zasady. Chodakowska zakłada, że jej programy treningowe mają przede wszystkim działać na umysł, a efekty w ciele to tylko dodatkowy skutek. Jak widać jej metoda sprawdza się doskonale! Najlepsze dla wszystkich fanek Ewy jest to, że każdy z przypadków trenerka traktuje oddzielnie. Sukces każdej jej „klientki” jest jej osobistym zwycięstwem. Takie podejście do sprawy nie jest częste. Jak sama o sobie mówi, jest katem. Na spotkaniach nie brakuje potu, łez i krwi. Mimo to kobiety uwielbiają jej treningi. To chyba największy powód do sukcesu. Dla trenerki najważniejsze jest to, że może dawać radość innym. Kobiety mogą patrzeć, jak ich ciało się zmienia, zaczynają mieć zupełnie inne podejście do siebie i świata. Zastanawiałam się długo skąd u niej tyle pozytywnej energii. Okazało się, że Ewa przez długi czas mieszkała w Grecji i stamtąd właśnie czerpała siłę. To tam trenerka poznała bożyszcza greckich kobiet – swojego obecnego męża. Po kilku latach spędzonych w Grecji, wspólnie przyjechali do Polski, gdzie oboje rozwijają swoje pasje i prowadzą wspólny biznes.

ewkahttps://www.facebook.com/chodakowskaewa?fref=photo

Cała akcja z „trenerką-killerką” rozpoczęła się, gdy w jednym z numerów czasopisma „Shape” pojawiła się płyta z jej treningiem. Stał się on wielkim hitem, a w połowie miesiąca zabrakło ich już w kioskach. Niedługo po tym, Chodakowska otrzymała propozycję współpracy przy programie śniadaniowym Pytanie na Śniadanie. Początkowo była nazywana „trenerką gwiazd”, co jej się nie spodobało. Jak sama mówi w wywiadzie natemat.pl:

„Nie dzielę ludzi na gwiazdy, celebrytów i zwykłych śmiertelników. Nie wyobrażam sobie takich kategorii. Sukcesem nie jest dla mnie trening z celebrytą, ale z każdą osobą, z którą ćwiczę na żywo czy online. Nie robię wyjątków, osoby znane przychodzą do mnie na trening grupowy. Nie prowadzę treningów personalnych, bo mam za dużo chętnych i za mało czasu, a chcę dać ten czas wszystkim! Chcę dotrzeć do szerokiego grona odbiorców.”

Będąc jeszcze w Grecji, Ewa założyła profil na Facebooku, gdzie motywowała kobiety do działania. Gdy wróciła do Polski, chciała kontynuować dalej swoją działalność w social mediach. Dziś profil trenerki lubi ponad milion osób, co jest ogromnym wyróżnieniem! Dziennie dostaje ona po 500 wiadomości, na które oczywiście odpisuje. Ewa na Facebooku spędza dziennie około 10 godzin. Poza odpisywaniem na wiadomości fanek, wstawia różnego rodzaju motywujące metamorfozy, diety, krótkie ćwiczenia i zdjęcia.

Kobiety przyciąga najbardziej to, że Ewa jest niezwykle sympatyczną osobą. Ciepłą, troskliwą i radosną. Nie potrafi ona przejść obojętnie wobec jakiejkolwiek swojej fanki. Każda z nich traktuje jak swoje osobiste wyzwanie. To jej praca, która sprawia jej ogromna radość, a dzięki temu jest doceniana i lubiana.

ewcia

Jakiś czas temu Chodakowska została zaatakowana przez inną znaną trenerkę fitness – Mariolę Bojarską-Ferenc. Zarzuca jej brak profesjonalizmu, brak umiejętności, brak odpowiedniej szkoły no i przede wszystkim samobójcze wręcz ćwiczenia. Dla mnie to trochę śmieszne oskarżenia. Pani Bojarska w ciągu całej swojej kariery nie zyskała takiego sukcesu, jaki osiągnęła Ewa w ciągu dwóch lat. Tym bardziej, że jej 5 minut nie słabnie nawet na chwilę. Ewa bez względu na to, czy skończyła Bóg wie jak wspaniałą szkołę fitnessu, czy też nie, jest fantastyczną osobą, która zmobilizowała miliony kobiet do ćwiczeń i przyczyniła się do zmiany ich mentalności. Kobiety przestały być już tylko szarymi, zakompleksionymi myszkami. Stały się kobietami sukcesu, pewnymi siebie lwicami walczącymi o lepsze życie. Moim zdaniem efekt jest piorunujący. Mój entuzjazm wobec niej podzielają tysiące osób, a przykładem jest to, że w rankingu na najbardziej wpływowych ludzi w Polsce opublikowanym przez „Wprost”, Ewa Chodakowska zajmuje 9 miejsce!!! Czy zasłużenie? Moim zdaniem bezapelacyjnie tak!

A na koniec mój ulubiony program Ewy Chodakowskiej. Enjoy! 😉

5 SPOSOBÓW NA SUKCES PODCZAS EUROWIZJI

Witajcie. Z okazji 59. Konkursu Piosenki Eurowizyjnej zdecydowałam się napisać krótki post dotyczący tego wydarzenia. Nie będę tutaj oczywiście opisywać historii imprezy i rzucać datami z rękawa, bo to raczej nie jest zbyt interesujące. W tym roku reprezentowali nas Cleo i Donatan z nieco kontrowersyjną piosenką „My Słowianie”. Okazało się, że duet naszych rodaków, mimo dużej krytyki stanął na wysokości zadania i Polska po wielu latach znalazła się w finale konkursu, a co więcej zajęła 14 miejsce. Jak na Polskę jest to całkiem niezły wynik. Wszyscy oczywiście czekaliśy na pierwsze zwycięstwo Polski, bądź sukces porównywalny z tym, który osiągnęła nasza samozwańcza diva – Edyta Górniak.

Dla osób niezorientowanych kilka słów o samej Eurowizji.

Jest to konkurs muzyczny przeprowadzany nieprzerwanie od 58 lat. W wydarzeniu mogą brać udział tylko i wyłącznie przedstawiciele publicznych stacji telewizyjnych, należących do Europejskiej Unii Nadawców. Dane państwo reprezentuje grupa maksymalnie 6 osób, które wykonują jeden utwór. Piosenka ma trwać nie więcej niż 3 minuty. Po dokonaniu wszystkich prezentacji, każdy uczestniczący kraj ma możliwość oddania głosu na swojego faworyta. Warunkiem jest jednak to, że nie można głosować na kraj, w którym się mieszka. Konkurs trwa 3 dni. Najpierw odbywają się półfinały, a później finał. Dawniej punkty przyznawała specjalna komisja sędziowska, teraz przywilej ten mają telewidzowie. Najlepszy wykon otrzymuje 12 punktów, kolejny 10, zaś następne od 1 do 8. W trakcie programu następuje automatyczne przyznawanie punktów, ale to już zapewne wszyscy doskonale wiecie. Zwycięzca otrzymuje nagrodę Grand Prix, a jego kraj ma możliwość zorganizowania przyszłorocznej edycji konkursu, co Polsce w najbliższym czasie raczej nie grozi 😉 Co więcej, głosy przyznawane są nie tylko drogą sms-ową, ale również przez daną komisję z każdego kraju. Decyzja komisji może całkowicie zmienić wyniki Eurowizji i tak też było w tym przypadku, jeśli chodzi o Polskę (gdyby liczone były tylko głosy sms-owe, Polska zajęłaby 5 miejsce!!!)

screen

screen głosowania z 2011 roku 

Zapomniałabym jeszcze o jednym aspekcie, o którym wcześniej nie miałam pojęcia. Miejsce w finale zapewnione ma nie tylko 20 krajów, którym udało się zakwalifikować z półfinałów, państwo, które jest organizatorem, ale też tzw. Big 5 (Niemcy, Francja, Hiszpania,Wielka Brytania i Włochy), czyli te kraje, które płacą najwyższe (!) składki. No tak… w dzisiejszych czasach nie wystarczy już TYLKO płacić. Teraz trzeba bulić niezłą kasę, bo cokolwiek w świecie osiągnąć, nieważne, jaki chłam chcesz prezentować… Szczerze mówiąc od kilku lat poziom całego konkursu mnie po prostu śmieszy.

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, jak to jest, że największe freaki, których występy są totalnie niespójne oraz zalatujące kiczem i tandetą, osiągają sukcesy, zaś Polska mimo kilku dobrych pokazów nie może przejść nawet do finału. Reprezentowały nas przecież takie osobistości jak Justyna Steczkowska, Kasia Kowalska, Anna Maria Jopek, Mietek Szcześniak, Andrzej Piaseczny, czy Magda Tul z całkiem niezłą piosenką. I co? Większość odpadła już w przedbiegach. Czy jest na to jakiś złoty środek? Oczywiście, jednak myślę, że nie jest on możliwy do osiągnięcia dla wszystkich. Oto 5 sposobów, które moim zdaniem zwiększą szansę na wygraną w konkursie Eurowizji.

1. Melodyjny utwór

W ciągu 58 edycji Konkursu Piosenki Europejskiej mogliśmy usłyszeć już chyba każdy rodzaj muzyki, od klasycznego jazzu, po najbardziej elektroniczne brzmienia. Z moich obserwacji wynika, że 90% zwycięzców zaprezentowało utwory żywiołowe, radosne, często po prostu… dziwne. Melodyjne utwory są zazwyczaj dużo lepiej oceniane, bo szybciej wpadają w ucho, a co za tym idzie są bardziej zapamiętane. Eurowizja jest wydarzeniem radosnym, ma na celu dostarczyć rozrywki każdemu widzowi. Ci nie oczekują więc, że przez najbliższe 3 godziny będą słuchać wywołujących łzy i depresję utworów, czyli kolokwialnie mówiąc muzycznych smutasów. Oczywiście nie jest to regułą. Dużą sympatią cieszą się też ballady, często porównywalne z kinowymi soundtrackami wielkich amerykańskich produkcji. Tak też było z piosenką tegorocznej zwyciężczyni – „Rise like a Phoenix”, która od razu skojarzyła mi się z utworem „Skyfall” z nieśmiertelnego Bonda 😉

2. Prosty tekst

Nad tym elementem zastanawiałam się najdłużej. Zawsze wydawało mi się, że aby utwór odniósł sukces potrzebny jest PRZEDE WSZYSTKIM dobry tekst, z przesłaniem i emocjami, to przecież oczywiste. Chyba jednak nie w dzisiejszych czasach… Abstrahując już od samej Eurowizji, artyści wolą tworzyć utwory o tym, jak „ona tańczy dla mnie” tudzież jajecznicy, tak jak Ala Janosz, czy może o pustej szklance i pomarańczach, jak w piosence Feela. Nie ma się co dziwić, że później na prestiżowych konkursach muzycznych słyszymy właśnie takie utwory. Trochę przeraża mnie to, że właśnie takie piosenki podobają się ludziom najbardziej i szybko stają się hitami. Nie mam pojęcia w czym tkwi tajemnica…

3. Charakterystyczny wokalista

Myślę, że to akurat jedna z najważniejszych rzeczy każdego występu… o ile nie najważniejsza (!) Artysta bez wyrazu, artysta mało charakterystyczny, artysta bez kontrowersji nie jest już teraz żadnym artystą. Nie ma szansy na sukces w branży muzycznej, ani żadnej innej związanej z show-biznesem. Wokalista powinien przede wszystkim dobrze radzić sobie ze stresem, nawiązywać dobry kontakt z publicznością, a nawet wchodzić z nią w interakcje. Z pewnością musi być to osoba JAKAŚ. Jaka? A no właśnie taka, która będzie potrafiła wzbudzić w słuchaczu mnóstwo emocji… niekoniecznie pozytywnych. Taka postać zostaje od razu zapamiętana, co przekłada się potem na liczbę zwolenników no i głosów. Potrzeba więc nie tylko urody, ale i ostrego pazura, pewności siebie oraz barwnej osobowości.

4. Kontrowersyjne show

Nie ważne, czy wystąpisz półnago, czy może w turbanie na głowie, ważne, żeby było z jajem. Badania pokazały, że im bardziej kontrowersyjne show zostanie wykreowane, tym większa popularność i sympatia widzów. Nie liczy się tylko fajna kiecka i dobry make-up. Wszystko nabiera kolorów jeśli połączysz to wszystko z niebanalną choreografią i dobrze zaplanowanym pomysłem na zaaranżowanie tych najważniejszych trzech minut. Transseksualna kobieta z brodą, facet w przebraniu terminatora, płonące pochodnie i roznegliżowane tancerki… to jest teraz doceniane (!). No kto wie, może jednak Cleo z Donatanem przeszli do finału tylko i wyłącznie dzięki ubijaniu masła na antenie? 😉

5. Dobra promocja w zagranicznych mediach i uwarunkowania historyczne

Aspekt marketingowy jest chyba najtrudniejszym do osiągnięcia, szczególnie przez polskich wykonawców. Zacznijmy od tego, że aby wypromować piosenkę potrzebna jest kasa… gruba kasa, której oczywiście w naszym kraju ciągle brakuje. Wielu artystów biorących udział w Eurowizji narzeka, że budżet wydany na show polskiego wykonawcy jest w porównaniu do innych państw bardzo niski. Za co więc polscy wokaliści mają jeździć po stolicach wszystkich uczestniczących w konkursie krajach, by promować utwór? No właśnie, tu jest problem, bo pieniędzy wystarcza jedynie na trasę po sąsiedzkich państwach, od których tak, czy siak punkty dostaniemy. Tak już jest, że sąsiednie kraje są ze sobą solidarne i przyznają sobie najwyższe noty. Skandynawia głosuje na siebie, Bałkany głosują na siebie i tak powstaje zamknięte koło. Problemem są również różnego rodzaju uprzedzenia narodowościowe. Niestety Polska wciąż jest bardzo niedocenianym przez państwa europejskie krajem, co ma swoje odzwierciedlenie właśnie w różnego rodzaju międzynarodowych konkursach. Choć nie możemy zapomnieć o spektakularnych sukcesie Edyty Herbuś i Marcina Mroczka podczas tanecznej Eurowizji. Wydaje mi się jednak, że ten konkurs należy do zupełnie innej kategorii i reprezentuje jeszcze jako taki poziom, czego nie można powiedzieć o ostatnich edycjach Konkursu Piosenki Europejskiej.

cleohttps://www.facebook.com/EurovisionSongContest

To czy Polska odniesie kiedykolwiek sukces na Eurowizji tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Osobiście uważam, że ten event nie wykreował do tej pory żadnej światowej gwiazdy… no może z wyjątkiem ABBY, która myślę i bez udziału w Eurowizji osiągnęłaby wielki sukces. Może to i lepiej, że Polska nie zdobyła na tej imprezie żadnej nagrody, bo jeśli organizacja Eurowizji w naszym kraju wyglądałaby tak samo, jak organizacja Euro 2012, przyniosłoby to zapewne więcej negatywnych opinii, niż powodów do dumy.

SASZANATORS ATAKUJĄ

Witajcie. To już kolejny wpis z cyklu „młodzi, zdolni, popularni”. Jakiś czas temu postanowiłam napisać Wam co nieco o Dawidzie Kwiatkowskim i Natalii Szroeder, którzy w ostatnim czasie robią zawrotną karierę w świecie show-biznesu. Do grona młodych celebrytów dołączyła też Roksana Pindor znana, jako Saszan. Przyznam szczerze, że byłam w wielkim szoku, gdy po raz pierwszy zobaczyłam Roksanę na ekranie telewizora. Już jako 6-letnia dziewczynka miałam okazję poznać Roksanę i wtedy nic nie wskazywało na tak spektakularny sukces dziewczyny. Saszan jest dopiero początkującą wokalistką, ale od roku zdążyła już nieźle namieszać, a to dopiero początek…

Roksana jest czerwonowłosą 19-latką z Żyrardowa. Od 2010 roku nagrywa covery i do tej pory jest czynną youtuberką uwielbianą przez nastolatki. Saszan prowadzi również własnego bloga. Jej profil na Facebooku polubiło prawie 100 tys. osób! Jak dotąd słynie z singla „Świat jest nasz”, który od 3 lutego br. zyskał prawie 620 tys. odsłon. Niestety nie cieszy się on dobrymi opiniami, tak samo, jak reszta jej nagrań…

Pod utworami nastolatki przeczytać można takie komentarze:

~ WHAT ?! Nie chce się słuchać tego głosu i patrzeć na tą rozpieszczoną babę… – rico4zz
~ Łapka w dół i spier****m – DaDaDammTss
~ Zero talentu, zero głosu. Co to ma być? – Karolina Pińczuk
~ Wolałem się nie dowiadywać kto to Saszan. Przynajmniej utwierdziłem się, że może być coś niżej dna. – Adam Hugo

Fanki mają jednak oczy szeroko otwarte… 😉

~ Roksana.. Bardzo kocham twoje nuty .. plis .. Dodaj jakąś nową piosenke .. PS. Ja nawet mam czerwone włosy tak jak ty :*** – Ania Poscik
~ Kocham Cię i Dawidkaa! ^^ ❤ Buziaczek dla was <33 – Sweet Star MSP
~ Masz fajny głos i fajne piosenki nie wiem co ludzie (poniżej) do cb mają – Karolina Zygmunt
~ Saszan, a nie myślałaś, żeby zostac foto-modelką ? Nap[rawde w tej dziedzinie zrobiłabyś lepszą karierę. To tak bez złośliwości, ale masz większe predyspozycje.. – ViedeoBlackJack

Mimo ogromnej liczby hejterów, wystarczył jeden singiel, by Saszan zaczęła pojawiać się publicznie. Mogliśmy oglądać ją już na czerwonym dywanie Pytania na śniadanie, a także w Dzień Dobry TVN, gdzie pokazano reportaż o młodej wokalistce. Na początku miesiąca, w jednym z warszawskich Empików odbyła się promocja albumu Young Stars, gdzie mogliśmy zobaczyć Roksanę w towarzystwie Dawida Kwiatkowskiego (z którym zresztą pokazuje się bardzo często), Natalii Szroeder oraz Julii. Każde z nich rozpoczęło swoją karierę właśnie w internecie. Szaloną nastolatką zainteresował się nawet Pudelek, także Roxi pierwszy debiut na portalu plotkarskim ma już za sobą 😉

roksana1

http://instagram.com/saszan

Jednego może Saszanowi pozazdrościć nawet największy artysta, a mianowicie FANÓW. To co działo się na Young Stars Festival podczas występu zarówno Roksany, jak i Kwiatkowskiego, przeszło najśmielsze oczekiwania. Fanki czekały na swoich idoli do rana, pełne radości i niesamowitej energii, z pieśnią na ustach skakały pod sceną, by być jak najbliżej młodych celebrytów. To nie pierwszy raz, kiedy „gwardia” Saszan pokazuje swoją potęgę. Grupę nastolatek można było również zobaczyć pod studiem DD TVN, gdzie Saszan miała wystąpić. Dziewczyny przygotowały dla niej własnoręcznie zrobiony plakat i inne niespodzianki, a hasłem przewodnim gimnazjalistek był tytuł singla Roksany. No i czego chcieć więcej? 😉

roksana2

http://instagram.com/saszan

Oglądając wywiady z Saszan intryguje mnie jedna rzecz. Nastolatka często wspomina o swoim spotkaniu z Justinem Bieberm, którego traktuje, jako własną inspirację (!), chwali się tym, jak wygrała bilety na jego koncert i podkreśla, jaką to ona jest wielką szczęściarą. Opowiada też o początkach swojej kariery, o tym, że trzeba walczyć o swoje marzenia i dążyć do ich realizacji, a wtedy sukces osiągnie się bez żadnych znajomości. Saszan o sobie samej mówi właśnie tak:

Mimo wielu nieprzyjaznych ludzi na swojej drodze dalej robię swoje , spełniam marzenia i staram się udowodnić, że warto być sobą, nie zważając na to co powiedzą inni 😉

Zawsze podkreśla też, że jest samoukiem i nigdy nie uczyła się śpiewać… no właśnie. Nie jest to do końca prawdą. Jako przedszkolak mała Roksanka należała do dziecięcego zespołu „Chips” w Żyrardowie. W 2000 roku razem z koleżankami i kolegami z chóru nagrała płytę. Był to pierwszy krok Roksany do kariery w branży muzycznej. Roksana razem z zespołem miała okazję śpiewać na jednej scenie z Natalią Kukulską, czy Michałem Wiśniewskim, ale też występowała w programach radiowych i telewizyjnych. Wtedy też po raz pierwszy pojawiła się w prawdziwym studiu nagraniowym. Wszystko dzięki założycielom zespołu, którzy przyjęli małą Roksanę do zespołu i pomagali jej kształcić swój talent. Szkoda, że teraz, kiedy młoda piosenkarka poczynił kolejny krok do swojej kariery zapomniała o „starych śmieciach”.

saszan

Saszan z zespołem w programie „Jestem jaki jestem”. Zdjęcie własne

2

Saszan z zespołem w programie „Jestem jaki jestem”. Zdjęcie własne.

roks2

Saszan z zespołem i Natalią Kukulską. Zdjęcie własne.

roks

Zdjęcia do świątecznej płyty zespołu. Fotografia własna. 

Dawniej skromna, ale od zawsze szalona brunetka, dziś wciąż szalona, ale już mniej skromna nastolatka i idolka gimnazjalistek. Jolanta Pieńkowska zachwyciła się „normalnością” Roksany i tym, że woda sodowa nie uderzyła jej jeszcze do głowy. Co prawda to prawda, nastolatka skupia się teraz głównie na maturze, jednak wydaje mi się, że w rzeczywistości szkoła nie jest priorytetem Saszan… szczególnie gdy podkreśla, jak bardzo kocha Biebera. Już sam teledysk nastolatki mówi, że „imprezowe życie” to to, co Saszan lubi najbardziej. 😉

sasz

http://instagram.com/saszan

sasza

http://instagram.com/saszan

Obecnie Roksana Pindor pracuje nad swoją debiutancką płytą, pisze teksty, tworzy muzykę, bierze lekcję śpiewu i jednocześnie przygotowuje się do egzaminu dojrzałości. No cóż, zobaczymy, czy i tam Saszan pokaże, co potrafi. 😉